Tradycyjna grecka zapiekanka - moussaka to doskonały przepis, który z łatwością można "przerobić" na wegański. Bo głównie o warzywa w tym daniu chodzi, więc po co dopychac mięso do sosu?
Do przygotowania musaki (taka pisownia również jest poprawna) potrzebne są: ziemniaki, bakłażan, cukinia, cebula, czosnek, pomidory (świeże lub przecier), przyprawy, ewentualnie mąka, olej/oliwa, mleko roślinne do beszamelu i trochę wolnego czasu...
Najlepiej zacząć od przygotowania bakłażana. Należy pkroić go plastry około półtoracentymetrowej grubości, posypać solą i odstawić na 20-30 minut. W tym czasie można zająć się ziemniakami. Te również kroimy w plastry, (tyle że nieco cieńsze) i troche obsmażamy. Myślę, że równie dobrze można je obgotować zamiast smażenia. Ziemniaki gotowe, przechodzimy do sosu. Dużą cebulę pokroić i podsmażyć, dodać rozdrobnione pomidory albo dobry przecier. Do sosu dodałem pokrojoną w drobną kostkę cukinię, posiekany czosnek i wszelakie przyprawy, które miałem pod ręką, tj. bazylię, oregano, zioła prowansalskie. Wkradła się jeszcze niepostrzeżenie resztka papryki... I niech się to wszystko dusi przez kilka minut. Wracamy do bakłażana. Najlepiej osuszyć go ręcznikiem papierowym lub delikatnie spłukać sól wodą a następnie poddać wstępnej obróbce termicznej, najlepiej na patelni (ufff, dobrze, że mam patelnię, na której można smażyć bez tłuszczu!). Zdecydowałem się na wersję z sosem beszamelowym. Kilka łyżek mąki i trochę oliwy (tak, żeby powstała dośc gęsta pasta) mieszać energicznie w rondelku. Dodać mleko roślinne (tyle, aby otrzymać konsystencję gęstej śmietany) i gotować to przez chwilkę. Na tym etapie dobrze by było, żeby warzywa nie były rozgotowane.
Wszystkie składniki przygotowane. W naczyniu żaroodpornym lub innej formie do pieczenia układamy warstwy warzyw. Zacząłem od niewielkiej ilości sosu na dno, dalej plasterki ziemniaków, znowu trochę sosu, plastry bakłażana, sos, znowu ziemniaki i na wierch sos beszamelowy. Powinno się piec około 30-40 minut (w zależności od ilości warstw i stopnia rozdrobnienia składników) w temperaturze 190-200 stopni. Pod koniec pieczenia przełączyłem piekarnik na funkcję "grill" dzięki czamu warstwa sosu beszamelowego ładnie się zrumieniła.
Trochę roboty z tym jest ale to jedno z najbardziej sycących dań wegańskich jakie jadłem :)
"When people ask: why are you vegan, perhaps the question should be: why aren't you?"
środa, 3 sierpnia 2011
środa, 27 lipca 2011
mini tartaletki z solonym karmelem i kremem czekoladowym
Zanim przejdę do kuchni chcę zachęcić was do akcji zorganizowanej przez kawiarnię Tree some coffee. W każdy weekend w kawiarniach tej sieci organizowana jest zbiórka karmy, koców, misek oraz wszystkiego, co przyda się zwierzakom ze schroniska „Koci Azyl” w Konstancinie. Więcej informacji na stronie kawiarni w zakładce aktualności. A tak w ogóle to mają dobrą kawę i nie trzeba dopłacać za mleko sojowe :p
W przekroju z 18 lipca ukazał się całkiem spory artykuł dotyczący wegetarianizmu i weganizmu. A zaczyna sie tak: "Nie stac nas na zagryzanie swiata. Tu już nie chodzi tylko o dietę. Rezygnacja z mięsa to kwestia odpowiedzialności, racjonalny wymóg naszych czasów(...)". Zachęcam do lektury. Weganizm wkracza do dyskursu publicznego i tak trzymać!
A teraz czas na deser. Tartaletki z solonym karmelem i kremem czekoladowym. Przepis pochodzi z któregośtam odcinka trzeciego sezonu australijskiej edycji programu masterchef. Łatwo dał się zamienić na wegański. Przepis nie będzie dokładny, ale można peksperymentować.
Ciasto:
2 szklanki mąki
1/3 szklanki oleju
kilka łyżek wody
ew. troszkę cukru, ale w tym konkretnym przypadku to chyba jednak zbędne...
Wszystko pięknie wymieszać, zagniatać aż się składniki połączą, na pół godziny do lodówki. Cienko rozwałkować i umieszczać w foremkach. Piec w 190 stopniach aż się zrumienią, tj 10-20 minut w zależności od ewentualnych termoobiegów czy grubości ciasta.
karmel:
Ilości cukru jakoś nie zmierzyłem... może 3/4 szklanki, trudno powiedzieć.
Wsypać na patelnię lub do rondelka, mieszać, żeby się nie przypaliło. Kiedy cukier się rozpuści, bacznie obserwować i kiedy nabierze bursztynowego koloru, wlać około 100 ml śmietanki sojowej (może byc ryżowa, mleko kokosowe może też się nada?) i dodać trochę (solidną szczyptę albo dwie) soli. I teraz trzeba działać sprawnie gdyż mikstura będzie szybko twardnieć. Wystarczy nałożyć niezbyt grubą warstwę karmelu do upieczonych tartaletek. Dzięki śmietanie karmel nie będzie zupełnie twardy, zachowa lekko kleistą konsystencję. A sól ciekawie wyciąga smak.
Krem czekoladowy:
Zagotować śmietankę sojową (lub inną roślinną) - około 100-150 ml i wrzucić czekoladę gorzką, przynajmniej 60% kakao (oczywiście najlepiej fair trade). Dokładnie rozmieszać i nakładać na warstwę karmelu.
Tak skomponowane tartaletki najlepiej przechowywać w lodówce.
Wydaje się, że to dużo pracy, ale mozna szybko ogarnąć. Myślę, że warto spróbować chociaż każde ciasteczko ma chyba milion kalorii...
W przekroju z 18 lipca ukazał się całkiem spory artykuł dotyczący wegetarianizmu i weganizmu. A zaczyna sie tak: "Nie stac nas na zagryzanie swiata. Tu już nie chodzi tylko o dietę. Rezygnacja z mięsa to kwestia odpowiedzialności, racjonalny wymóg naszych czasów(...)". Zachęcam do lektury. Weganizm wkracza do dyskursu publicznego i tak trzymać!
A teraz czas na deser. Tartaletki z solonym karmelem i kremem czekoladowym. Przepis pochodzi z któregośtam odcinka trzeciego sezonu australijskiej edycji programu masterchef. Łatwo dał się zamienić na wegański. Przepis nie będzie dokładny, ale można peksperymentować.
Ciasto:
2 szklanki mąki
1/3 szklanki oleju
kilka łyżek wody
ew. troszkę cukru, ale w tym konkretnym przypadku to chyba jednak zbędne...
Wszystko pięknie wymieszać, zagniatać aż się składniki połączą, na pół godziny do lodówki. Cienko rozwałkować i umieszczać w foremkach. Piec w 190 stopniach aż się zrumienią, tj 10-20 minut w zależności od ewentualnych termoobiegów czy grubości ciasta.
karmel:
Ilości cukru jakoś nie zmierzyłem... może 3/4 szklanki, trudno powiedzieć.
Wsypać na patelnię lub do rondelka, mieszać, żeby się nie przypaliło. Kiedy cukier się rozpuści, bacznie obserwować i kiedy nabierze bursztynowego koloru, wlać około 100 ml śmietanki sojowej (może byc ryżowa, mleko kokosowe może też się nada?) i dodać trochę (solidną szczyptę albo dwie) soli. I teraz trzeba działać sprawnie gdyż mikstura będzie szybko twardnieć. Wystarczy nałożyć niezbyt grubą warstwę karmelu do upieczonych tartaletek. Dzięki śmietanie karmel nie będzie zupełnie twardy, zachowa lekko kleistą konsystencję. A sól ciekawie wyciąga smak.
Krem czekoladowy:
Zagotować śmietankę sojową (lub inną roślinną) - około 100-150 ml i wrzucić czekoladę gorzką, przynajmniej 60% kakao (oczywiście najlepiej fair trade). Dokładnie rozmieszać i nakładać na warstwę karmelu.
Tak skomponowane tartaletki najlepiej przechowywać w lodówce.
Wydaje się, że to dużo pracy, ale mozna szybko ogarnąć. Myślę, że warto spróbować chociaż każde ciasteczko ma chyba milion kalorii...
czwartek, 14 lipca 2011
brokuł
Kolejny odcinek serialu "ciasto francuskie na milion sposobów". I znowu na zielono. Tym razem głównym bohaterem jest brokuł.
Brokuł bardzo lubi być ugotowany al dente, położony na cieście francuskim, pospany przyprawami i podsmażoną cebulką. Tutaj dowód:
Brokuł bardzo lubi być ugotowany al dente, położony na cieście francuskim, pospany przyprawami i podsmażoną cebulką. Tutaj dowód:
poniedziałek, 11 lipca 2011
ciasto francuskie ze szpinakiem
Dzisiaj prosty patent na niezłą przekąskę. Praktycznie bez roboty, na szybko. W ciągu ostatniego tygodnia piekliśmy to chyba trzy razy :) I rzeczywiście jest tak proste, jak wygląda.
Wystarczy gotowe ciasto francuskie (nie spotkałem jeszcze niewegańskiego), szpinak (świeży lub mrożony), ząbek czosnku i przyprawy.
Szpinak należy poddusić na patelni, może być z odrobiną oliwy, dodać ząbek czosnku, troszkę soli..
Nałożyć na ciasto francuskie, piec około 25 minut w 190 stopniach.
Wystarczy gotowe ciasto francuskie (nie spotkałem jeszcze niewegańskiego), szpinak (świeży lub mrożony), ząbek czosnku i przyprawy.
Szpinak należy poddusić na patelni, może być z odrobiną oliwy, dodać ząbek czosnku, troszkę soli..
Nałożyć na ciasto francuskie, piec około 25 minut w 190 stopniach.
czwartek, 7 lipca 2011
tarta z galaretką herbacianą
Dzisiaj tylko krótki i prosty przepis na ciekawy deser: tartę z galaretką herbacianą i owocami.
Ciasto na tartę według standardowego przepisu:
- 1 i 1/2 szklanki mąki
- 1/3 szklanki oleju
- 1/4 szklanki jakiegoś syropu smakowego albo wody
Wszystkie składniki należy dokładnie wymieszać i urobione ciasto wrzucić na chwilę do lodówki. Łatwiej będzie je rozwałkować. Można też urywać po kawałku ciasta i oblepić nim formę :)
Upiec w 180 stopniach (około 20 minut) i poczekać aż wystygnie.
Można zrobić nieco więcej aby było grubsze (pomoże to uniknąć rozmoczenia spodu galaretką).
Pokrojone owoce, np. gruszki, morele, ananas, lekko poddusiłem na patelni, żeby zrobiły się miękkie. Chociaż ten krok można pominąć.
Dwie szklanki herbaty (może być dowolna, ulubiona) zagotować z łyżeczką agaru. poczekać aż trochę przestygnie.Wlać do wypełnionej owocami i dobrze schłodzonej tarty. Galaretka powinna szybko zastygnąć (najlepiej wstawić wszystko do lodówki).
Zakochałem się w galaretce z herbaty i pewnie będzie pojawiała się częściej...
Ciasto na tartę według standardowego przepisu:
- 1 i 1/2 szklanki mąki
- 1/3 szklanki oleju
- 1/4 szklanki jakiegoś syropu smakowego albo wody
Wszystkie składniki należy dokładnie wymieszać i urobione ciasto wrzucić na chwilę do lodówki. Łatwiej będzie je rozwałkować. Można też urywać po kawałku ciasta i oblepić nim formę :)
Upiec w 180 stopniach (około 20 minut) i poczekać aż wystygnie.
Można zrobić nieco więcej aby było grubsze (pomoże to uniknąć rozmoczenia spodu galaretką).
Pokrojone owoce, np. gruszki, morele, ananas, lekko poddusiłem na patelni, żeby zrobiły się miękkie. Chociaż ten krok można pominąć.
Dwie szklanki herbaty (może być dowolna, ulubiona) zagotować z łyżeczką agaru. poczekać aż trochę przestygnie.Wlać do wypełnionej owocami i dobrze schłodzonej tarty. Galaretka powinna szybko zastygnąć (najlepiej wstawić wszystko do lodówki).
Zakochałem się w galaretce z herbaty i pewnie będzie pojawiała się częściej...
czwartek, 23 czerwca 2011
bigos z cukinii, obwarzanki z oliwkami i nowa książka
W odpowiedzi na komentarze do poprzedniego postu:
-ilość składników na ciasto wystarcza do upieczenia tarty w formie o średnicy 24 cm
-w kwestii kremu... Zrobiłem krem budyniowy z mlekiem kokosowym ale rezultat nie był powalający.
W zupełności wystarczy budyń. Dwie torebki budyniu na 3 szklanki mleka roślinnego (powinien być nieco bardziej gęsty niż normalnie). Dla pewności dodałem 1 i 1/2 płaskiej łyżeczki agaru do gotującego się budyniu. Jeżeli chcecie zrobić krem z mlekiem kokosowym to wystarczy nim zastąpić jedną szklankę mleka sojowego.
Wreszcie udało mi się dotrzeć do Vege Miasta i... zakochałem się w wegańskich lodach. Oferują ciekawe, choć nietypowe smaki. Skosztowałem lodów marcepanowych, cytrynowych ze spiruliną, gula java, pinakolada, giandua i wszystkie są rewelacyjne :) Niech no tylko dostanę wypłatę...
Sezon na świeże warzywa w pełni zatem czerpię z tego garściami. Ulubioną cukinię przerobiłem na leczo (w moim domu rodzinnym mówiło się "bigos z cukinii"). Dodałem nawet parówki sojowe. Przepis chyba zbędny. Gotujemy cukinie w osolonej wodzie, można dodać bulion (np. wegańską kostkę bulionową), można dodać pieczarki, paprykę, podsmażoną cebulkę, w sumie oliwki też mogą być. Gotowe.
Upiekłem obwarzanki z oliwkami. Z ciasta drożdżowego:
-2 i 1/2 szklanki mąki
-szklanka ciepłej wody
-1/3 (lub mniej) kostki drożdży
-łyżeczka cukru
-przyprawy
-opcjonalnie 2 łyżki oliwy
-oliwki
Drożdże rozrabiamy z cukrem, wlewamy do ciepłej wody, a to do mąki. Wyrabiamy aż ciasto nie będzie się kleić do rąk, można dodać więcej mąki i oliwę. Musi wyrosnąć (jestem niecierpliwy więc nie czekam dłużej niż pół godziny). Formujemy bułeczki lub obwarzanki, okładamy oliwkami i do piekarnika na 240 stopni. Sugeruję nie oddalać się zanadto bo pieką się dość szybko.
Niedawno ukazała się nowa książka pod redakcją Petera Singera: "W obronie zwierząt". Właśnie skończyłem ją czytać. Bardzo się cieszę, że udało się ją wydać albowiem inna książka Singera: "Wyzwolenie zwierząt" jest zupełnie niedostępna a wiem z własnego doświadczenia, że może mieć spory wpływ na postrzeganie zwierząt innych niż ludzie...
Nowa książka podzielona jest na trzy części. Część pierwsza pt. "pomysły" składa się z historyczno-filozoficznych esejów naświetlających problem traktowania zwierząt w przeszłości, miejsce zwierząt w etyce, filozofii i wielkich religiach. Druga część, "problemy" skupia się na pokazaniu tego, w jaki sposób ludzie wykorzystują zwierzęta dla własnych celów. Autorzy poruszają kwestie zwierząt laboratoryjnych, ferm, hodowli przemysłowej czy zoo. Dla bardziej wrażliwych osób ten rozdział może być trudny, ale warto zdać sobie sprawę z wszechobecnego cierpienia zwierząt. Ostatnia, trzecia część: "aktywiści i ich strategie" najbardziej przypadła mi do gustu. Pokazane jest, w jaki sposób praca aktywistów wpływa na opinię publiczną, powszechną świadomość odnośnie praw zwierząt czy prawo. Do tej pory sądziłem, że będąc weganinem już robię dużo dla zwierząt. Lektura tej książki przypomniała mi jednak, że to dopiero początek, doskonały punkt wyjścia, żeby zrobić coś więcej bez schizofrenii moralnej i hipokryzji w stylu "kocham zwierzęta, ale mięso jest takie smaczne..."
-ilość składników na ciasto wystarcza do upieczenia tarty w formie o średnicy 24 cm
-w kwestii kremu... Zrobiłem krem budyniowy z mlekiem kokosowym ale rezultat nie był powalający.
W zupełności wystarczy budyń. Dwie torebki budyniu na 3 szklanki mleka roślinnego (powinien być nieco bardziej gęsty niż normalnie). Dla pewności dodałem 1 i 1/2 płaskiej łyżeczki agaru do gotującego się budyniu. Jeżeli chcecie zrobić krem z mlekiem kokosowym to wystarczy nim zastąpić jedną szklankę mleka sojowego.
Wreszcie udało mi się dotrzeć do Vege Miasta i... zakochałem się w wegańskich lodach. Oferują ciekawe, choć nietypowe smaki. Skosztowałem lodów marcepanowych, cytrynowych ze spiruliną, gula java, pinakolada, giandua i wszystkie są rewelacyjne :) Niech no tylko dostanę wypłatę...
Sezon na świeże warzywa w pełni zatem czerpię z tego garściami. Ulubioną cukinię przerobiłem na leczo (w moim domu rodzinnym mówiło się "bigos z cukinii"). Dodałem nawet parówki sojowe. Przepis chyba zbędny. Gotujemy cukinie w osolonej wodzie, można dodać bulion (np. wegańską kostkę bulionową), można dodać pieczarki, paprykę, podsmażoną cebulkę, w sumie oliwki też mogą być. Gotowe.
Upiekłem obwarzanki z oliwkami. Z ciasta drożdżowego:
-2 i 1/2 szklanki mąki
-szklanka ciepłej wody
-1/3 (lub mniej) kostki drożdży
-łyżeczka cukru
-przyprawy
-opcjonalnie 2 łyżki oliwy
-oliwki
Drożdże rozrabiamy z cukrem, wlewamy do ciepłej wody, a to do mąki. Wyrabiamy aż ciasto nie będzie się kleić do rąk, można dodać więcej mąki i oliwę. Musi wyrosnąć (jestem niecierpliwy więc nie czekam dłużej niż pół godziny). Formujemy bułeczki lub obwarzanki, okładamy oliwkami i do piekarnika na 240 stopni. Sugeruję nie oddalać się zanadto bo pieką się dość szybko.
Niedawno ukazała się nowa książka pod redakcją Petera Singera: "W obronie zwierząt". Właśnie skończyłem ją czytać. Bardzo się cieszę, że udało się ją wydać albowiem inna książka Singera: "Wyzwolenie zwierząt" jest zupełnie niedostępna a wiem z własnego doświadczenia, że może mieć spory wpływ na postrzeganie zwierząt innych niż ludzie...
Nowa książka podzielona jest na trzy części. Część pierwsza pt. "pomysły" składa się z historyczno-filozoficznych esejów naświetlających problem traktowania zwierząt w przeszłości, miejsce zwierząt w etyce, filozofii i wielkich religiach. Druga część, "problemy" skupia się na pokazaniu tego, w jaki sposób ludzie wykorzystują zwierzęta dla własnych celów. Autorzy poruszają kwestie zwierząt laboratoryjnych, ferm, hodowli przemysłowej czy zoo. Dla bardziej wrażliwych osób ten rozdział może być trudny, ale warto zdać sobie sprawę z wszechobecnego cierpienia zwierząt. Ostatnia, trzecia część: "aktywiści i ich strategie" najbardziej przypadła mi do gustu. Pokazane jest, w jaki sposób praca aktywistów wpływa na opinię publiczną, powszechną świadomość odnośnie praw zwierząt czy prawo. Do tej pory sądziłem, że będąc weganinem już robię dużo dla zwierząt. Lektura tej książki przypomniała mi jednak, że to dopiero początek, doskonały punkt wyjścia, żeby zrobić coś więcej bez schizofrenii moralnej i hipokryzji w stylu "kocham zwierzęta, ale mięso jest takie smaczne..."
poniedziałek, 13 czerwca 2011
tarta z truskawkami
Witam po miesięcznej przerwie. Ostatnio jestem zupełnie nieinternetowy i akulinarny... Przez ostatni miesiąc nie szalałem wybitnie w kuchni. Ale spędziłem wspaniały tydzień w Chorwacji, (co też spowodowało, że nie mogłem oddać krwi, ze względu na możliwe zagrożenie epidemiologiczne...), w międzyczasie postarzałem się o rok...
Upiekłem tartę z truskawkami i kremem waniliowym. Chociaż krem to chyba za duże słowo. Przynajmniej się starałem.
Przepis na ciasto:
- 1 i 1/2 szklanki mąki
- 1/3 szklanki oleju
- 1/4 szklanki jakiegoś syropu smakowego albo wody
Wszystkie składniki należy dokładnie wymieszać i urobione ciasto wrzucić na chwilę do lodówki. Łatwiej będzie je rozwałkować. Można też urywać po kawałku ciasta i oblepić nim formę :)
Upiec w 180 stopniach (około 20 minut) i poczekać aż wystygnie.
W tym czasie można umyć i pokroić truskawki oraz zrobić krem.
Zrobiłem gęsty budyń na mleku sojowym i połączyłem z mlekiem kokosowym. Miałem nadzieję, że to wystarczy aby zawartość nie wypływała. Jednak zmuszony byłem dodać agar agar. "Krem" przypominał nieco ptasie mleczko. Koniec końców wyszło smakowicie.
Odkryłem też bar na chmielnej, który serwuje wegańskie potrawy w stylu azjatyckim. Ceny są przystępne, mam blisko, żeby wyskoczyć w przerwie z pracy, a wybór potraw - zaskakująco duży. Większość to soja pod różnymi postaciami i smakami (kurczaka, wołowiny, ryby) oraz tofu. Są nawet wegańskie krewetki! Na zdjęciu poniżej "chrupiący ocean przyjemności z warzywami". Czy smakowało jak ryba? Niekoniecznie... Ale tofu w cieście z ananasem było naprawdę smaczne. Zawsze to jakaś alternatywa dla greenwaya.
Jeszcze jedna ciekawostka.W Vege Mieście (też na chmielnej) można kupić wegańskie lody! Jeszcze nie jadłem, ale mam nadzieję, szybko to zmienić.
Upiekłem tartę z truskawkami i kremem waniliowym. Chociaż krem to chyba za duże słowo. Przynajmniej się starałem.
Przepis na ciasto:
- 1 i 1/2 szklanki mąki
- 1/3 szklanki oleju
- 1/4 szklanki jakiegoś syropu smakowego albo wody
Wszystkie składniki należy dokładnie wymieszać i urobione ciasto wrzucić na chwilę do lodówki. Łatwiej będzie je rozwałkować. Można też urywać po kawałku ciasta i oblepić nim formę :)
Upiec w 180 stopniach (około 20 minut) i poczekać aż wystygnie.
W tym czasie można umyć i pokroić truskawki oraz zrobić krem.
Zrobiłem gęsty budyń na mleku sojowym i połączyłem z mlekiem kokosowym. Miałem nadzieję, że to wystarczy aby zawartość nie wypływała. Jednak zmuszony byłem dodać agar agar. "Krem" przypominał nieco ptasie mleczko. Koniec końców wyszło smakowicie.
Odkryłem też bar na chmielnej, który serwuje wegańskie potrawy w stylu azjatyckim. Ceny są przystępne, mam blisko, żeby wyskoczyć w przerwie z pracy, a wybór potraw - zaskakująco duży. Większość to soja pod różnymi postaciami i smakami (kurczaka, wołowiny, ryby) oraz tofu. Są nawet wegańskie krewetki! Na zdjęciu poniżej "chrupiący ocean przyjemności z warzywami". Czy smakowało jak ryba? Niekoniecznie... Ale tofu w cieście z ananasem było naprawdę smaczne. Zawsze to jakaś alternatywa dla greenwaya.
Jeszcze jedna ciekawostka.W Vege Mieście (też na chmielnej) można kupić wegańskie lody! Jeszcze nie jadłem, ale mam nadzieję, szybko to zmienić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)