"When people ask: why are you vegan, perhaps the question should be: why aren't you?"

sobota, 28 sierpnia 2010

Urlop się kończy...

Dobiega końca czas urlopowej wolności. Już jutro wracam do Warszawy. Na szczęście nie z pustymi rękami. Masa zdjęć i zapasy spożywcze z pewnością pozwolą ogarnąć tęsknotę :)
Upiekliśmy ciastka kawowe,














mój brat przygotował do obiadu mistrzowską cykorię podróżnik (znaną także jako radicchio) z zredukowanym octem balsamicznym.















Następnie w ruch poszły ogórki i słoiki.




















































I jeszcze zapomniałbym o cieście bananowy, które upiekła moja siostra.














No i powtórka z pasztetu z cukinii :)

















Cieszę się bardzo, że było tak kulinarnie i w większości wegańsko.
P.S. Przed momentem brat zrobił jeszcze jedną pyszną przekąskę: krążki cebulowe zapiekane w cieście :)

środa, 25 sierpnia 2010

wakacje

Dawno mnie tutaj nie było, najwyższy czas odezwać się do was! W niedziele zacząłem urlop, postanowiłem spędzić ten czas w domu rodzinnym na Podkarpaciu. Jest naprawdę miło tylko nie mogę się przestawić na tutejszy tryb życia. W Warszawie dzień zaczynam dopiero o 21 a tutaj o tej porze zbieramy się już do spania :)
Z radością muszę stwierdzić, że moja rodzina nie potępia mnie za weganizm :) Wszyscy bardzo się starają zrozumieć moje "dziwactwa". Udało się nam przygotować trochę niezłego jadła. Między innymi w ruch poszła ukochana cukinia!


Ugotowaliśmy kilka litrów lecza cukiniowego (znanego też jako bigos z cukinii),
upiekliśmy pasztet z cukinii (w wersji wegetariańskiej z żółtym serem i jajkiem oraz w wersji wegańskiej).





W międzyczasie upiekło się ciasto z gruszkami, jabłkami i śliwkami a przed chwilą zrobiłem hummus.
Hummus to pasta z ciecierzycy. Użyłem ciecierzycy z puszki,dodałem:
3 łyżki sezamu,
2 małe ząbki czosnku,
8 łyżek oliwy,
6 łyżek soku z cytryny,
łyżeczkę soli
Wszystko wrzuciłem do blendera i gotowe.

sobota, 21 sierpnia 2010

Przepraszam za moje milczenie w ostatnich dniach. Jutro wyjeżdżam i mam nadzieję, że tam gdzie się wybieram znajdę mnóstwo inspiracji do pisania i gotowania różnych smakowitości :)

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

o podróżowaniu słów kilka...





Korzystając z uroków wolnych dni i nieobecności współlokatorki (właścicielki mieszkania) zdecydowałem się podjąć gości z Finlandii, którzy za pośrednictwem portalu CouchSurfing szukali noclegu w Warszawie. Skontaktowałem się z Paulą i Mikaelem i zaproponowałem, że przygarnę ich na (przynajmniej) jedną noc. Zrobiłem nawet specjalnie tartę z warzywami... Koniec końców wybrali inne miejsce jednak nadarzyła się okazja, żeby przedstawić ideę CouchSurfingu na blogu.

"Świat według wyobrażeń członków CouchSurfing International to miejsce, w którym każdy ma możliwość odkrywania jego różnych zakątków i nawiązywania kontaktów z napotykanymi ludźmi. Budowanie głębokich więzi międzykulturowych pozwala nam reagować na różnorodność z zainteresowaniem, uznaniem i szacunkiem. Docenianie różnorodności sprzyja propagowaniu tolerancji i tworzeniu globalnej społeczności.
Jak wcielamy tę wizję w życie?
Naszą misją jest tworzyć Inspirujące Doświadczenia.
„Inspirujące doświadczenia” to doświadczenia sprawiające przyjemność, ekscytujące oraz takie, które znajdują się w naszym zasięgu. Tego rodzaju doświadczenia skłaniają nas do odkrywania nowych miejsc oraz nawiązywania kontaktów z ludźmi różniącymi się od miejsc i osób, które znamy.
Jeśli wystarczająca liczba osób zdobędzie tego rodzaju doświadczenia, być może zaczniemy żyć w świecie, w którym ludzie pomimo dzielących ich różnic będą mieli silniejsze poczucie wzajemnej więzi. Takie więzi pomagają doceniać różnorodność oraz budować globalną społeczność zmotywowaną do poszukiwania harmonii w sytuacjach nieuchronnych konfliktów.
Wiedza poprzez doświadczenia
Uważamy, że najlepszą drogą zdobywania i utrwalania wiedzy są bezpośrednie doświadczenia. Nasze doświadczenia kształtują sposób w jaki rozumiemy świat oraz dostarczają okazji do nauki i rozwoju.
„Tworzenie inspirujących doświadczeń” oznacza, że naszym celem jest umożliwienie członkom CouchSurfingu zdobywania różnorodnych, zdobywanych w praktyce doświadczeń życiowych, które stanowią świetną zabawę, a jednocześnie pobudzają do rozwoju."

Tytułem wstępu zamieściłem fragment tego, co twórcy projektu chcą oferować jego uczestnikom. Ale teraz do rzeczy.
Couchsurfing (lub bliźniaczy projekt: hospitality club) polega na popularyzowaniu (alternatywnych dla hoteli, hosteli itp) sposobów podróżowania. Internauci z całego świata udostępniają bezpłatnie miejsce w swoich domach czy mieszkaniach, gdzie przyjmują innych uczestników portalu. Sprawa jest banalna :) W projekcie można uczestniczyć w dwójnasób: będąc gospodarzem lub gościem. Można oczywiście korzystać z gościnności innych samemu nie udostępniając "kanapy".
W większych miastach na całym świecie możemy wybierać osobę, u której chcemy się zatrzymać, pośród tysięcy ofert. Większość osób zgodzi się na jeden lub dwa noclegi ale można też znaleźć kogoś, kto przygarnie nas na tydzień lub dłużej... I to wszystko za darmo :) Pomijając kwestie finansowe jest to wspaniały sposób poznania kultury miejsca, do którego jedziemy. "neutralne i zunifikowane" hotele czy hostele niejako odcinają nas od poznania mieszkańców danego kraju. Gdzież lepiej poznamy ludzi jeśli nie w ich własnym domu? Couchserferzy często pomagają zorientować się w przestrzeni miasta, służą dobrą radą albo mogą pokazać nam miejsca, o których nie znajdziemy informacji w przewodnikach turystycznych. Barierą może być dla nas kwestia porozumiewania się. Jednak i ten problem można rozwiązać, wyszukując osoby, które znają nasz rodzimy język lub inny, którym potrafimy się posługiwać.
Jest to świetny sposób na ciekawe spędzenie wakacji. Jeżeli jeszcze zdecydujemy się podróżować autostopem (i żywić się w sposób freegański) może się okazać, że mamy zupełnie darmowe wakacje :)
Jest jeszcze kwestia bezpieczeństwa... Zarówno w couchsurfingu jak i hospitality club funkcjonuje system komentarzy (zupełnie podobny do tego z allegro). Możemy ocenić zachowanie gościa lub gospodarza, napisać, czy oferowane przez niego miejsce noclegowe było zgodne z opisem w jego profilu itp... Brzmi znajomo, czyż nie? Ponadto całkiem sprawnie funkcjonuje system Ambasadorów CS, którzy w krytycznej sytuacji pomogą nam znaleźć nowe miejsce w krótkim czasie.
Moje doświadczenia z CouchSurfingiem są ekstremalnie pozytywnie. Melita i Anita, które przygarnęły mnie w Zagrzebiu na ponad tydzień, były niesamowite. Obdarzyły mnie całkowitym zaufaniem. Dały mi zapasowy komplet kluczy do mieszkania i mogłem czuć się zupełnie swobodnie, kiedy one wychodziły np. do pracy.
Jedynym czynnikiem, który powstrzymuje mnie przed kanapowym surfingiem jest chroniczny brak czasu... Ale może ktoś z was poszaleje i zacznie realizować marzenia o dalekich podróżach? Tego wam życzę.

czwartek, 12 sierpnia 2010

sprzątanie lodówki

Dzisiaj sprzątanie lodówki czyli wyjadanie resztek :) Zostało mi trochę składników, których potrzebowałem do pizzy więc dzisiaj zrobiłem racuchy z papryką, kukurydzą i całkiem sporą ilością oliwek :)











































A w związku z tym, że miałem wolne piekarnik znów poszedł w ruch. Upiekłem prosty placek z jabłkami. Przepis z puszki:

2 szklanki mąki
1 szklanka cukru cukru
1/2 szkl. oleju
3/4 szkl. mleka sojowego
1 łyżka cynamonu
1 łyżka sody
3 łyżki dżemu

Wszystko dokładnie wymieszać, przełożyć do tortownicy, na wierzch wrzucić kawałki jabłek. 200 st. C i 45 minut.

Oryginalnie jest to przepis na "murzynka" ale sprawdza się również w innej roli...

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Miałem zamiar napisać dzisiaj długą, inteligentną notkę, chciałem pochwalić się elokwencją itp... Wyszło jak zwykle. Po pracy wróciłem tak zmęczony, że ledwo dowlokłem swoje zwłoki na II piętro. Ostatki sił przeznaczyłem na przygotowanie posiłku. Z tego co akurat miałem, i tego, po co musiałem zasuwać do sklepu, wyszła całkiem smaczna pizza :)














Ola właśnie wyciągnęła z piekarnika pięknie pachnące ciasto z borówkami. Wegańskie oczywiście, chociaż sama nie jest weganką (na razie...)
















P.S. Serdecznie gratuluję M. i J. Zaręczyli się kilka godzin temu :) Wszystkiego dobrego moi drodzy!!

sobota, 7 sierpnia 2010
































Wczorajszy dzień był wyjątkowo męczący. Nie czułem się najlepiej, co sprawiło, że dziesięciogodzinny dzień pracy był naprawdę ciężki. Postanowiłem sobie jakoś wynagrodzić krzywdy, które mnie spotkały i znowu przytaszczyłem trochę książek, chociaż jeszcze nie przeczytałem ani jednej z tych, które przyniosłem ostatnio. Pocieszam się jedynie tym, że kupiłem i tak tylko połowę tego, co chciałem.


Wczorajsze złe samopoczucie spowodowane było zapewne gwałtowną zmianą pogody... Intensywna burza powaliła kilka drzew na moim osiedlu (w tym ulubioną wierzbę Oli, nad którą rozpacza biedaczka od wczorajszej nocy...). Dzisiaj jest słonecznie i niezbyt gorąco chociaż po południu zrobiło się trochę duszno.

Miałem czas spokojnie zjeść śniadanie i wybrałem mój ulubiony zestaw:
kanapki z dżemem i masłem orzechowym, a na tym jeszcze trochę orzechów. I ekologiczna kawa zbożowa z dużą ilością mleka sojowego i lodu...














A w tak zwanym międzyczasie zainspirowany wspaniałą twórczością pewnej miłej blogerki z Poznania, upiekłem ciastka kawowe. Pyszne :) Niektórzy mieli już okazję kilka zjeść...

środa, 4 sierpnia 2010

wolny dzień

Dzisiaj miałem tak długo wyczekiwany dzień wolny! Ile to niby miałem zrobić, w jak wiele miejsc miałem pojechać... Skończyło się na wyprawie do sklepu po warzywa... Zrobiłem jeszcze pranie i upiekłem pasztet z cukinii :) Generalnie niezbyt wiele aktywności ale takiego dnia (wypełnionego nic-nie-robieniem) potrzebowałem. Nadrobiłem też zaległości z czytaniem: teraz na tapecie książka " Za grosze pracować i (nie) przeżyć" ale o tym w innym poście.
Niektórzy domagają się przepisu na pasztet z cukinii... Z tymi przepisami u mnie to bywa różnie bo często kończy się na improwizacji zależnej od aprowizacji...
Tym razem miałem pod ręką 2 niezbyt duże cukinie, spory kawałek cebuli, garść oliwek, pół papryki, kilka małych ziemniaków i trochę mąki. Startą cukinię i ziemniaki należy dobrze pozbawić nadmiaru płynów (w sensie wrzucić na sitko i wycisnąć ile się da). Później dodać mix dowolnych składników (dobrze sprawdzają się też pieczarki) i całość (z dodatkiem mąki jeśli jest zbyt rzadkie) przełożyć do foremki. Nie mam pojęcia jak długo powinno się piec.
Wykorzystałem foremki na babeczki, dzięki temu mam fajne, małe porcje akurat na raz :)


I jak zwykle garstka zdjęć.
Specjalne podziękowania dla kierownika planu zdjęciowego (dzięki Olu!), który postarał się aby efekt końcowy wyglądał naprawdę apetycznie.



P.S. Dziękuję Oli za korektę. Jej czujne oko wyłapuje dziwne błędy logiczno-stylistyczne i literówki :)

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Spotkała mnie dzisiaj bardzo miła niespodzianka. Wróciłem zmęczony z pracy, zaglądam do lodówki, żeby sprawdzić, czy przynajmniej światło jeszcze tam jest a tam... Super Sałatka! Moja współlokatorka Ola zrobiła specjalnie dla mnie grecką-vegańską sałatkę z kiełkami zamiast fety :)
Dziękuję Ci raz jeszcze Olu, jesteś dobra jak chleb :*

A oto sprawczyni kolacjowego zamieszania






















I jej smakowite dzieło








A tutaj coś specjalnego dla blogowej sąsiadki



Dobranoc :)
Witam ponownie,
Z utęsknieniem czekam na dzień wolny bo nie mam już nawet weny ani siły uzewnętrzniać się kulinarnie :)

W środę nie idę do pracy (po 6 dniach bez wolnego) i może zrobię coś "more sophisticated"...

Kupiłem dzisiaj dwa nowe noże i są całkiem niezłe, cebulka poszatkowała się niemalże sama!
















Dzisiaj przygotowałem bardzo prostą ale sycącą kolację: pieczone ziemniaki z cebulką. Ziemniaki goszczą w mojej kuchni wyjątkowo rzadko.

Przygotowanie nie było pracochłonne. Wystarczyło umyte ziemniaki troszkę oskrobać, pokroić na niezbyt małe kawałki, dodać przesiekaną cebulę, trochę przypraw i oliwę z oliwek z chili.


















Wrzuciłem to na blachę i do piekarnika co jakiś czas zaglądając, czy są dostatecznie przypieczone. Wyszły chrupiące, tak jak lubię.