Pierogi ruskie ugotowałem jeszcze na urlopie. Dzisiaj tylko odgrzałem podsmażając na patelni. Takie są najlepsze. Niestety nie wiem dokładnie ile mąki i wody użyłem do zrobienia ciasta.
Na około pół kilograma mąki potrzeba nieco ponad szklankę wody. Dobrze wymieszać. Konsystencja musi być taka, żeby ciasto dało się dobrze rozwałkować ale żeby nie było zbyt "luźne" (tak, wiem, nie ma to jak dokładne porady :P) Rodzice mają automat do pieczenia chleba.Okazało się, że świetnie sprawdza się do wyrabiania ciasta. Także na pierogi.
Farsz to ugotowane ziemniaki z podsmażoną cebulką i rozgniecionym tofu. Nie smażyłem tofu, nie marynowałem go. Po prostu rozgniotłem z ziemniakami, cebulą, solą, pieprzem i majerankiem. Efekt jest zaskakująco dobry. Cieszę się, ponieważ to jedno z tych dań, za którymi tęskniłem najbardziej.
Przypomniałem sobie, że w czasach mojej młodości pierogi jedliśmy często z zupą owocową... Dla wielu osób to raczej osobliwe połączenie. Jednak następnym razem zorganizuję sobie pełny powrót do przeszłości i do jeszcze skwierczących pierogów przygotuję kubek gorącej, jabłkowo-truskawkowej zupy :)
Jakie malutkie! Sam lepiłeś?
OdpowiedzUsuń(mi zawsze wychodzą wielkie jak krowy)
A z młodością to rzeczywiście, już dawno minęła, staruszku - dobrze że ja młoda jak szczypiorek :P
ale super! zjadłabym teraz całą michę!
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawialam co zrobic z polowka tofu która mi została :-)
OdpowiedzUsuńTeraz już wiem zrobię pierogi ruskie :-)
Super.
zastanowiłam się czy i ja tęskniłabym za ruskimi pierogami. i wiesz.. chyba tak. choc nie jadam ich często, ale przecież są takie pyszne!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, pierogi to jedna z potraw typowo... zimowych :) te wyglądają przepysznie, choć na ogół za pierożkami ruskimi nie przepadam. Czas najwyższy to zmienić!
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego bloga :)
Zapraszam Cię na mojego, chwilę temu utworzonego bloga. Jest wegańsko i świadomie!
OdpowiedzUsuńhttp://wredne.blogspot.com/