Dzisiaj przepisów nie będzie, to tylko taka jesienna "zajawka", dowód skruchy i tego, że nie zniknąłem na dobre.
Całkiem niedawno nakładem jednego z moich ulubionych wydawnictw ukazała się interesująca książka. "Bezkrwawa rewolucja" to rzetelnie opracowane, ponadsześćset stronicowe tomisko. Ogromna kopalnia wiedzy. Nie czyta się szybko ale to nie o to chodzi. Chciałbym napisać kiedyś tutaj recenzję tej książki... Warto zajrzeć, warto mieć w domowej biblioteczce.
A w ramach jesiennych zmagań z pogodą i kiepskim nastrojem - miniszarlotki. Dostałem małe foremki, które świetnie nadają się na malutkie tarty. Z resztek ciasta ulepiłem kilka małych babeczek. Na dzisiaj to pewnie tyle. pilnujcie mnie, żebym znowu nie uciekł!
P.S. W niedzielę w VegeMieście kolejna edycja akcji "Ciasto w miasto". Jeżeli możecie, gromadnie przybywajcie. Kilka stołecznych blogerek już zapowiedziało swój udział.
Wróciłeś :))
OdpowiedzUsuńnareszcie :))))))))))))
OdpowiedzUsuńale wiesz, teraz będę Cię trzymać za słowo i pytać ciągle: co teraz gotujesz? :)))
OdpowiedzUsuń