Zainspirowany nową książką kucharską (nie wegańską ale bardzo przyjazną) postanowiłem wypróbować jeden z prostszych przepisów. Chodzi o burgery z cukinii i marchewki jakich nie powstydziłby się nawet Eugene H. Krabs (podejrzewam, że to właśnie jest jego sekretny pezepis, ale ciii....)
Książka, z której pochodzi przepis jest naprawdę ciekawa, ładnie wydana, można ją znaleźć w rewelacyjnej cenie *12 zł* i łatwo większość przepisów można przerobić na wersję wegańską. A teraz przepis:
- duża cebula
- 300 g marchewki
- 300 g cukinii
- 3 łyżki masła orzechowego
- 100 g bułki tartej
- ząbek czosnku
- oliwa, przyprawy
Cebulę posiekać, i lekko podsmażyć, dodać starte na grubej tarce cukinie i marchewki, wszystko poddusić około 15 minut. Dodać masło orzechowe i przyprawy, wymieszać starannie i zdjąć z ognia aby wszystko trochę przestygło. Dodać bułkę tartą (jeżeli nie ufacie gotowej bułce tartej możecie podpiec chleb w tosterze i roztłuc na drobne kawałeczki...), formować kotleciki i smażyć aż się zrumienią. W efekcie mamy warzywne burgery o lekkiej acz stabilnej konsystencji, nadają się świetnie do vegan hamburgerów.
P.S. Z pieskiem już lepiej, zaczął chodzić więc na razie sytuacja jest opanowana. W imieniu Fugi dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia.
Książka jest super!!! Gorąco polecam.
OdpowiedzUsuńA burgery wyglądają apetycznie, gdyby tylko nie było tego masła orzechowego...
Też dziękuje za wszelkie miłe słowa adresowane do Fugi:)
Pozdrawiam-
Ola
zrobię, si si.
OdpowiedzUsuńŁadnie się ulepiły. Fajny przepis na szybki obiad.
OdpowiedzUsuńHej! Muszę Ci powiedzieć, że podglądam Twojego bloga i nawet zrobiłam kilka dań (muffiny czekoladowe, trufle kokosowe i cośtam jeszcze) ale coś co móglbys ulepszyć to DOKŁADNOŚĆ przepisów. Np. w przepisie na vegan naleśniki nie ma proporcji o ile dobrze pamiętam. Często też coś co dla Ciebie jest oczywiste, dla innych nie jest. Np trufle wyszły mi czyms co nazwałam "kupą jeża na jeden kęs" bo za nic nie chciały się skleić i uformować w kulki, nawet po dodaniu mokrych płatków owsianych więc finalnie wysszły to ni kokosanki ni surowe ciastka owsiane - słowem - DRAMAT.
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo to co pichcisz wygląda cudnie :)
Tyle uwag ode mnie :) Pozdrawia cieplutko z mroźnego Krakowa!
Jako, że wpadła mi ostatnio w ręce cukinia, postanowiłam wykorzystać ten przepis, żeby ją spożytkować i muszę przyznać, że to był strzał w dziesiątkę. Uwielbiam masło orzechowe, ale nie przyszło mi wczesniej jakoś do głowy, żeby użyć go w kotletach warzywnych. Jak dla mnie najlepszymi przyprawami są tu imbir i curry, nieskromnie powiem, że kotleciki wyszły mi supersmaczne i nie mogłam im się oprzeć. Dziękuję za inspirację:)
OdpowiedzUsuń